- Ja też mocno "szarpię" tę władzę i nie spodziewam się, że ona mnie za to będzie kochać specjalnie. Na razie traktują mnie fair - mówi Agnieszka Holland, reżyserka filmu "Obywatel Jones", zdobywczyni Złotych Lwów na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni 2019, w rozmowie z Ryszardą Wojciechowską w Dzienniku Polskim.
"Obywatel Jones" to film o "Wielkim Głodzie" na przedwojennej Ukrainie. Ale wyłania się z niego też całkiem współczesny obraz mechanizmów rządzących światem polityki, mediów i międzyludzkich reakcji. - Ja to nazywam triadą. Składa się na nią korupcja mediów, tchórzostwo rządów i obojętność społeczeństw, które doprowadzały do wielkich nieszczęść. Ludzkość przerabiała to już kilka razy. A rola dziennikarzy jest przy tej triadzie szczególna. Zwłaszcza dziennikarstwo, które nie ulega pokusie manipulacji prawdą, jest jedynym, którego nam tak naprawdę potrzeba. A jest go coraz mniej. Chociaż główny bohater pani filmu Gareth Jones to taka romantyczna wersja dziennikarza. Tacy się już rzadko zdarzają. - Rzadko i nierzadko. Ciągle mamy dziennikarzy śledczych, którzy starają się poznać fakty, często bardzo niewygodne dla władzy. Kiedy pracowaliśmy nad tym filmem, na Słowacji został zamordowany młody dziennikarz, 27-letni Jan Kuciak