- Większą siłę ma lalka, która nie naśladuje człowieka. Człowiek ze swoją wrażliwością, mnogością środków wyrazu i błyskiem w oku, jest tak atrakcyjny, że jeśli lalka jest mimiczna względem niego, to przegra w tych zawodach z kretesem - z Agatą Kucińską, aktorką obsypanego nagrodami monodramu "Żywoty świętych osiedlowych", rozmawiają Małgorzata Matuszewska i Krzysztof Kucharski.
Małgorzata Matuszewska, Krzysztof Kucharski: Właściwie powinniśmy zatytułować tę naszą rozmowę: Agatka kolekcjonerka... Agata Kucińska: Dlaczego? Ja niczego nie zbieram. Staram się jak najwięcej wyrzucać w trosce o zachowanie przestrzeni w niewielkim mieszkaniu. Jak mam odrobinę czasu, robię czystki:) Jak nie wygrasz, to płaczesz? - No pewnie:) Nie, nie sposób pewnych przedstawień, które ze sobą konkurują, w jakikolwiek sposób porównać. O wygranej decyduje milion czynników, nie wiem, jakich. Jak porównać "Tęczową trybunę" z "Żywotami", wiesz? - Ja nie mam pojęcia. A przecież w pewnym momencie stanęły w szranki. Czym jest dla Ciebie teatr lalek? - Miejscem dla nieograniczonej wyobraźni. Oczywiście, cały teatr jest dla niej polem, jednak ten lalkowy jest szczególnym, uważam, że nieskończonym. Popularny jest pogląd, że lalka ogranicza możliwości. - Czyj? (śmiech) Lalka jest rodzajem narzędzia, środkiem przekazu, nie istnieje po to