- Społeczność griotów jest do dziś doskonale zorganizowana, od wieków pielęgnuje wartości demokracji i cywilizacji, jakie były udziałem imperium Mandingów. Decyzje podejmujemy za sprawą zgromadzenia, podczas którego spotykają się przedstawiciele wszystkich klanów griotów, jak Kouyaté, Diabaté czy Sissoko - mówi gwiazda wrocławskiego Brafve Festival, grot Toumani Diabaté z Mali, wirtuoz gry na korze, w rozmowie z Magdą Podsiadły z Gazety Wyborczaj - Wrocław.
Toumani Diabaté: - Twardo stoję na straży tradycji Magda Podsiadły: Wasza muzyka ma niezwykłą energię. Porywa do tańczenia i śpiewania tłumy! Sekouba Kandia Kouyaté*: Bo muzyka to kontakt, inspiracja i bycie całym w tym, co się robi. Gdy śpiewam i gram o buszu, muszę sprawić, byś poczuła, że jesteś w samym jego środku. A śpiew griota kogo zachwala? S.K.K. - Śpiew djéliya, czyli griota w naszym języku malinke, zachwala ludzi odważnych, prawych, którzy ciężko pracują, przecierają nowe ścieżki i uparcie realizują dzieło swego życia. Wszyscy w zespole jesteście nie tylko muzykami, ale griotami. Kim jest griot w kulturze Afryki Zachodniej? Toumani Diabaté*: - Grioci to kasta społeczna pośrednicząca między władcami a ludem w średniowiecznym imperium plemienia Mandingów rozpościerającego się w Afryce Zachodniej od Mali, Nigru i Mauretanii po wybrzeże Zatoki Gwinejskiej. Griot jest odpowiedzialny za pamięć o historii narod