EN

26.03.2022, 21:10 Wersja do druku

Afonia posterunkowej (czyli jak wyjść na prostą po wizerunkowym strzale w kolano)

„Oficerki. O policji. Fantazja oparta na faktach” Anny Smolar i Agaty Sikory w reż. Anny Smolar w Teatrze Polskim w Bydgoszczy. Pisze Aram Stern w Teatrze dla Wszystkich.

fot. Natalia Kabanow

W pierwszych dniach zbrodniczej agresji na Ukrainę, w zalewie tysięcy tragicznych zdjęć z bombardowanych miast w mediach społecznościowych, prawie zbagatelizowano nagranie, na którym widać, jak policjantka zrywa wstążki w barwach Ukrainy z ogrodzenia rosyjskiej szkoły w Warszawie. Choć za ten czyn udało się jej uniknąć społecznego ostracyzmu, Komendant Stołeczny Policji polecił jednak wszcząć czynności wyjaśniające w tej sprawie.

Niekoniecznie w tej sprawie, ale w wielu innych, dotykających nad wyraz kobiety pracujące w Policji, w spektaklu Oficerki. O policji. Fantazja oparta na faktach wszczęła „czynności teatralne” Anna Smolar,będąca również autorką scenariusza (współpraca koncepcyjna Agata Sikora). Z jej dramatu uformowanego podczas prób na bazie dialogów autorstwa zespołu scenicznego i autentycznych spotkań z policjantkami powstał niezwykle przenikliwy spektakl, którego tej wojennej wiosny zdecydowanie nie można przegapić w Teatrze Komuna Warszawa lub Teatrze Polskim w Bydgoszczy.

Zwrot „strzał w kolano” i feminatyw, zastosowane celowo w tytule tej recenzji (wszak znamy posterunkowego, ale -owej chyba nie?), mogłyby sugerować rozliczeniowy charakter sztuki i swoisty feministyczno-artystyczny odwet autorki: po pierwsze za służbę policjantek zabezpieczających ogromne demonstracje przeciw wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji czy po drugie: wspierających kolegów w trakcie łapanek urządzanych wśród protestujących środowisk LGBT+ podczas „Tęczowej nocy” w 2020 roku. To dlatego już w pierwszym akcie spektaklu Rytmiczka (w tej roli niepowtarzalnie zjawiskowa Sara Celler-Jezierska) zadaje pytania publiczności o cień zaufania do Policji. To przecież właśnie po tych wydarzeniach, w których tak obcesowo (na rozkaz władzy) Policja sama sobie wymierzyła wizerunkowy cios, dziś raptem jedna osoba z widowni odpowie, że jej ufa. Zaufanie do tej instytucji, której mottem jest hasło „Pomagamy i chronimy” jeszcze długo nie wróci na swe dawne tory, a dziś wielu porządnych obywateli Policję automatycznie porównuje do PRL-owskich oddziałów ZOMO. Autorka nie poprowadzi nas jednak tym tropem.

Rytmiczka nie daje za wygraną i nie pozwoli na to, by na policjantki patrzono tylko jak na umundurowane „żołnierki”, wypełniające ślepo rozkazy. Są żonami, kochankami, matkami, czują, kochają, boją się i nienawidzą swej pracy – trzeba dać im trochę więcej wiary w siebie, zaprosić na galę, dać nagrodę… Wszystko to jednak w ramach formalnego, jednomiarowego rytmu, przywracającego jej podopiecznym instytucjonalny „spokój”. Ta perfekcjonistka w różowym garniturze (scenografia i kostiumy: Anna Met) poprowadzi synchroniczny taniec (świetny ruch sceniczny: Katarzyna Sikora) i przypilnuje, by wzięli w nim udział wszyscy obecni na gali, także surrealny Policyjny Fotograf (Jakub Ulewicz) z „trupimi” skojarzeniami i policyjny psycholog, Roman (tu misternie rozbrajający Damian Kwiatkowski), a także ofiara ulicznej przemocy (w wieku „trzydziesiąt” lat), Matylda (oszałamiająca niezmiennie swą grą Małgorzata Witkowska) czy wreszcie główna bohaterka galowego wieczoru: posterunkowa Milcząca (w tej roli mistrzyni gry dystansem – wspaniała Małgorzata Trofimiuk). Ta ostatnia jako jedyna nie pozwoli się dać „wciągnąć” Rytmiczce w narzucane przez nią metrum. Nie wiemy, dlaczego przez większość spektaklu milczy, z jakiego powodu nie odpowiada na pytania swemu „niepolicyjnemu” Synowi (Karol Franek Nowiński), co sprawiło, że swe uczucia przelała na starego i chorego Psa (kapitalny Mirosław Guzowski) i z jakiej racji boi się swej Broni, która chyba chciałaby się bardziej nazywać Spluwą (porażająco „stalowa” Michalina Rodak).

fot. Rafał Paradowski

Wszystkie te emocjonalnie napięte postaci dramatu, znakomicie obsadzone i poprowadzone przez reżyserkę w przestrzeni dość chłodnie wyglądającej sceny, dają widzom pomiędzy kolejnymi układami choreograficznymi (opracowanie muzyczne Rafał Paradowski) tak wysoką temperaturę uczuciową, że 120 minut spektaklu wydaje się kwadransem spędzonym w pędzącym ulicami „różowym” radiowozie. Momentami tragicznym, satyrycznym w grach słownych i, wydawałoby się, do bólu formalnym, by mimo to zaskoczyć: smutną piosenką z serialu lub wcisnąć w krzesło nagłą koncentracją emocji. Wspaniałe rzemiosło reżyserskie i teatralne Anny Smolar w transponowaniu dramaturgii w sceny z prawdziwego życia, wzmacniają przy tym nie tylko historie zaczerpnięte z losu prawdziwych policjantek, ale także niejednoznaczność miejsc ich prezentowania. Są one w „kłującym” monologu finałowym Milczącej, są w „pałętaniu” się Broni w zbiorowym tańcu, ale są też w „smaczkach”, jak spojrzenie Psa na doniczkę z kwiatkiem stojącą właśnie dla niego na podłodze czy w „śladowo” homo-erotycznej scenie.

Możemy się uśmiechnąć, ale Anna Smolar jako scenarzystka tutaj się nie uśmiecha. Utrata zaufania u części społeczeństwa ratującego resztki demokracji na wiele lat, wewnętrzne uwikłania policjantek, próby uwolnienia się od stereotypów i znalezienie odwagi, by zwrócić się o fachową pomoc, by znów potrafić kochać – tą drogą będzie się maszerowało z trudem.

Tytuł oryginalny

Afonia posterunkowej (czyli jak wyjść na prostą po wizerunkowym strzale w kolano)

Źródło:

Teatr dla Wszystkich

Link do źródła

Autor:

Aram Stern

Data publikacji oryginału:

26.03.2022