Jest to spektakl, który przynosi widzowi doznania nader zróżnicowane: irytację i podziw, zniechęcenie i satysfakcję, rozczarowanie i nudę, rozpraszane raz po raz przez wrażenie orzeźwiającej niespodzianki. Rozczarowanie dotyczy autora sztuki; irytacja - dyrektora teatru, który tę sztukę wystawia; natomiast uczucia o zabarwieniu dodatnim: radość estetyczną, urzeczenie maestrią kunsztu scenicznego zawdzięczamy aktorowi, kreującemu główną rolę. A to jest wartość niemałej ceny - tym większa, że tak rzadko dziś spotykana. Nie jesteśmy przecież pod tym względem rozpieszczani - i trudno powiedzieć, że teatr zbyt często pozwala nam po prostu cieszyć się wirtuozerią gry, upajać się sztuką aktorskiego przeistaczania, i choćby na chwilę ulegać złudzie fikcyjnej rzeczywistości. Lecz ta sugestia niezwykłej osobowości aktorskiej - zniewala nas i uwodzi tylko do pewnego momentu. Traci swą siłę jeszcze przed zapadnięciem kurtyn
Tytuł oryginalny
Advocatus diaboli
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 15