Twórcy teatralni coraz częściej sięgają po utwory prozatorskie, jakby dramat nie dorastał do dzisiejszej, skomplikowanej rzeczywistości, a dotykające nas problemy musiały być pogłębione szerszą narracją i mniej ograniczającą artystę kompozycją. Na przykład Krystian Lupa już dawno odszedł od dramatu na korzyść, mistrzowsko przez siebie adaptowanych, powieści.
Jego uczeń Paweł Miśkiewicz, aktor i student Wydziału Reżyserii PWST w Krakowie, poszedł w ślady swojego profesora. Jako sceniczny debiut przygotował w Teatrze im. J. Słowackiego "Śniadanie u Tiffany'ego" Trumana Capote'a. Inscenizacja tej książki nie tyle wydobyła na światło dzienne szersze, egzystencjalne problemy, ile stała się sprawnie opowiedzianą, obyczajową historią, jakich tysiące możemy znaleźć w literaturze. Otóż na scenie "Miniatury" przedstawione zostały dzieje przyjaźni młodego pisarza, zwanego Fredem, i zwariowanej dziewczyny Hollyday Golightly, przypominającej trochę swym charakterem Sally Bowles z pamiętnego musicalu i filmu "Cabaret". Ich nietypowa znajomość rozwija się w mrocznej przestrzeni amerykańskiej kamienicy. Na pierwszym planie autorka znakomitej scenografii Dorota Korfel ustawiła ciemny pokój Freda, z którego może on podglądać przez przezroczystą szybę mieszkanie przyjaciółki, prowadzącej bogate życie towarzy