- Wtedy myślałem, że nikt na tego "danielowego Hamleta" nie przyjdzie. A tu pełna widownia młodzieży na każdym przedstawieniu i owacja na stojąco dla aktora! Był ich reprezentantem. Mówił tak, jak młodzi ludzie na co dzień. Utożsamili się z nim! - wspomina reżyser, dyrektor Teatru Nowego w Warszawie, ADAM HANUSZKIEWICZ.
Daniel Olbrychski nagle ogłasza w prasie, że sam wybrał aktorów do szekspirowskiego "Króla Leara", którego w warszawskim Teatrze na Woli realizuje Andrej Konczałowski, brat Nikity Michałkowa. Obydwaj to wybitni reżyserzy filmowi z Moskwy. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby wyboru swego nie ograniczył do aktorów znanych wyłącznie z polskich seriali. Nie wiem, czy słusznie, ale ten wybór mnie zdziwił. Zawsze zdawało mi się, że Szekspir to najtrudniejszy z wielkich dramatopisarzy, który wymaga aktora-szamana. Maklakiewicz mówił o takim, że potrafi przez godzinę "trzymać widza za mordę". Czyli aktora miary Łomnickiego czy Holoubka, który sam jest na wielkiej scenie i wypełnia ją całym sobą! Jak on to robi? Próbują niektórzy tłumaczyć: - Holoubek? Oczy. - Łomnicki? Głos. Są oczywiście, wyjątki, które głoszą: nie ma oczu, nie ma głosu, ciało pozbawione ekspresji, mówi, jakby miał katar. Ale wchodzi na scenę i skupia na sobie uwagę. Z czeg