EN

14.09.2004 Wersja do druku

Ada to nie wypada

Była kiedyś aktorka. Grała u Kieślowskiego, Wajdy, Sass. Dostała nagrodę im Zbyszka Cybulskiego jako nadzieja polskiego kina. Nazywała się Adrianna Biedrzyńska (na zdjęciu). W latach 80. i wczesnych 90. Biedrzyńska, obok Zbigniewa Zamachowskiego i Wojciecha Malajkata, mówiła w polskim filmie głosem pokolenia ówczesnych dwudziestolatków. Role w Ucieczce Tomasza Szadkowskiego czy w czwartym odcinku Dekalogu Krzysztofa Kieślowskiego były jej drogowskazem ku dojrzałemu, interesującemu aktorstwu. Z paru zmarnowanych przez czas stanu wojennego roczników łódzkiej szkoły teatralnej ona znalazła się w garstce ocalonych. Dla tych, którzy pamiętają tamtą Biedrzyńska, oglądanie jej w spektaklach teatru Syrena, takich jak In flagranti czy najnowsza premiera - Stalowe magnolie Roberta Harlinga, to bolesne doznanie. Adrianna Biedrzyńska jest dziś tanią, pozbawioną wyczucia gatunku aktorką farsową. Nie rozbawiającą widowni, nie budzącą sympatii, nie dając�

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Ada to nie wypada

Źródło:

Materiał nadesłany

Życie Warszawy nr 216

Autor:

Iza Natasza Czapska

Data:

14.09.2004

Realizacje repertuarowe