Niełatwo napisać dzieło znakomite, oszałamiające, wzbudzające zachwyt tych, których zachwycić warto. Ale prawdziwe trudności zaczynają się, kiedy osiągnie się ten cel. Paweł {#os#15418}Mykietyn{/#} rzucił na kolana wielu spośród nas swoimi "Sonetami Szekspira", sprawiając, że po jego kolejnych kompozycjach spodziewać się będziemy Bóg wie czego. Atmosferę oczekiwania na pierwszą operę Mykietyna rozgrzewał jeszcze fakt, że znakomitości naszego świata muzycznego do pisania oper jakoś się nie rwą albo też teatry nie rwą się, by ich dzieła wystawiać. Czekaliśmy zatem w podnieceniu. Trudno, może nawet nie sposób zadowolić tych, którzy wywierają podobną presję. "Ignorant i szaleniec" okazał się w pełnym znaczeniu tego słowa kameralnym dramatem, dziełem, w którym zasady dramaturgii dominują nad zasadami muzycznego kształtowania; to chyba dobrze, takie dzieło może być zajmujące, opera "numerowa" albo dramat muzyczny rozciągający szkic
Źródło:
Materiał nadesłany
Ruch Muzyczny nr 12