A premierę "Ślubu" w Teatrze im. Stefana Jaracza (17 grudnia 1983 r.) szedłem pełen obaw. Niejeden twórca teatru połamał sobie na "Ślubie" zęby, niejeden widz oglądając gotowy spektakl zgrzytał zębami ze złości. Recepcja twórczości Gombrowicza w kraju to zali ledwie rozpoczęty proces, a w takiej sytuacji wszystko jest jeszcze do odkrycia, wszystko do wyinterpretowania i powiedzenia. Bo nie wiadomo właściwie jak ten "Ślub" grać, jaką zastosować metodę. Twórca i twórczość stoją na tak wysokim piedestale, że sięgnąć tam nie sposób, zresztą po drodze czają się pułapki różne (zastawione przez autora); w które raz po raz człowiek dobrej woli wpada i rozpaczliwie szuka ratunku. szuka go w sprawdzonych już wzorcach. Jeśli chodzi o formę to u Witkacego, Grotowskiego i Kantora. Jeśli chodzi o treść to znów u Witkacego, Mrożka, nawet Brechta. Podpieranie się takie nikomu nie wychodzi na zdrowie, a najmniej Gombrowiczowi, którego twórczość
Tytuł oryginalny
Ach cóż to był za ślub!
Źródło:
Materiał nadesłany
Warmia i Mazury nr 3