Widownia jest jeszcze pusta, gdy na scenie staje ubrany w długą, białą, ozdobioną falbanką koszulę Wiktor Sadecki. Ten dzień rozpoczyna się od snu Senatora. Chwila oczekiwania na publiczność - odwrotnie niż w normalnym spektaklu. Wchodzi grupa młodych dziewcząt i chłopców jak się okazuje studentów Uniwersytetu, kilku starszych panów. Publiczność to nietypowa, spędza w teatrze ósmy dzień. Ten jest ostatnim, kończącym pracę nad rejestracją telewizyjną "Dziadów" w Starym Teatrze. Pierwszą scenę statystująca publiczność obejrzy z zainteresowaniem. Potem w rękach studentów pojawią się książki, skrypty, zeszyty. Będą je odkładać tylko na hasło "uwaga - nagranie". Dla biernego, nie uczestniczącego w pracy obserwatora kilka powtarzających się przez ponad pięć godzin scen jest po prostu bardzo nużących. Ale tylko dla niego. Na znużenie nie może sobie pozwolić reżyser przeniesienia ani aktorzy. Sen Senatora powtarzany jest k
Tytuł oryginalny
Aby widz telewizyjny poczuł jak wielki jest to teatr
Źródło:
Materiał nadesłany
Echo Krakowa Nr 79