Andrzej Trzebiński, autor sztuki opatrzonej tym osobliwym tytułem, został rozstrzelany na Nowym Świecie w Warszawie, w dniach największego nasilenia okupacyjnego terroru - w roku 1943. Miał lat dwadzieścia. Podobnie, jak olbrzymia większość jego rówieśników, tkwił po uszy w konspiracji, nie danym mu jednak było ponieść śmierć w walce, nie został również stracony z wyroku sądu, skazującego go za wrogą działalność wobec hitlerowskiego najeźdźcy. Schwytany w łapance, podzielił los setek bezimiennych przypadkowych przechodniów, traconych na ulicach i placach dla odstraszenia "polskich bandytów". Zginął z ustami zaklejonymi gipsem, by nie mógł wydać ostatniego, przedśmiertnego okrzyku. W obliczu losu, który go spotkał, tytuł jego sztuki nabiera szczególnie przejmującej, symbolicznej wymowy. Brzmi, jak ostatnia prośba tego młodziutkiego pisarza, obdarzonego tak wielkim talentem, tak zdumiewającą dojrzałością intelektualną i takim poetyck
Tytuł oryginalny
"Aby podnieść różę"
Źródło:
Materiał nadesłany
Kobieta i Życie nr 14