"Frankenstein" w reż. Wojciecha Kościelniaka w Teatrze Muzycznym we Wrocławiu. Pisze Katarzyna Kamińska w portalu kreatywnywroclaw.pl.
Najnowsza premiera Teatru Muzycznego Capitol to dosyć pesymistyczna opowieść o współczesnym człowieku: zagubionym, pełnym pychy i żądzy władzy. Wojciech Kościelniak oparł ją na motywach powieści "Frankenstein" autorstwa Mary Shelley. Scenariusz pierwszej produkcji tego sezonu w Capitolu, nie jest skomplikowany. Młody naukowiec Wiktor Frankenstein uczęszcza na zajęcia do profesora Alberta Waldmanna i równocześnie kompletuje odczynniki potrzebne do stworzenia człowieka. Gdy eksperyment się udaje, Monstrum wymyka się spod kontroli swojemu twórcy i sieje spustoszenie. Znacznie bardziej od samej historii w spektaklu interesująca jest galeria postaci, jaką otwiera przed nami Kościelniak. Nie ma tu czerni i bieli, każdy z bohaterów jest wielowymiarowy i w jakiś sposób skażony złem: zaborcza, wręcz kazirodcza jest matka Frankensteina (przerażająca i fascynująca zarazem Justyna Szafran), Elżbieta (Helena Sujecka), roztrzepane dziewczę z sierocińca, �