EN

2.04.2007 Wersja do druku

Absolutne nic o zupełnie niczym

"Imieniny" w reż. Marcina Sławińskiego w Teatrze Powszechnym w Łodzi. Pisze Michał Lenarciński w Dzienniku Łódzkim.

Ewa Pilawska, dyrektor Teatru Powszechnego w Łodzi, zaprosiła na "Imieniny". Trwały krótko: godzinę i dziesięć minut. Jeśli jest sprawiedliwość na świecie - kaca mają wszyscy: autor, dyrektor, reżyser i aktorzy, którzy zawinili tym, że zgodzili się w "Imieninach" wziąć udział. "Imieniny" napisał Marek Modzelewski, dramaturg - amator, z wykształcenia lekarz radiolog. Z całą pewnością pracy pan doktor do domu nie przynosi: w jego pisaniu nie ma nawet śladu przenikliwości promieni Roentgena, cienia interpretacji, grama diagnozy. Poziom bełkotu, jaki nieprzerwanym strumieniem leje się ze sceny, wyznacza opowiadany przez jedną z postaci żart: "Moja żona bez przerwy mówi - żali się facet. - A o czym mówi - pyta drugi. - A tego nie mówi". Poziom humoru określa natomiast żart drugi, o babie, co przychodzi do lekarza: "Panie doktorze, jak usiądę, to tak siedzę i siedzę, a jak się położę, to leżę i leżę. - Jak panią kopnę w dupę, to będzi

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Absolutne nic o zupełnie niczym

Źródło:

Materiał nadesłany

Dziennik Łódzki nr 78

Autor:

Michał Lenarciński

Data:

02.04.2007

Realizacje repertuarowe