I wszystko jest już j jasne. W myśl zasady, że nikt nie jest prorokiem we własnym kraju, musieliśmy poczekać, aż ktoś z Warszawy nam wszystko wyjaśni i nareszcie wiemy, o co chodzi w koncepcji budowy w Białymstoku opery - Tomasz Ćwikowski w Notatkach malkontenta, polemicznie o budowie Europejskiego Centrum Muzyki i Sztuki w Białymstoku.
A rozwiązanie jest proste: otóż dyrektor Filharmonii chce zostać w ten sposób posłem, a może nawet (czemu nie?) ministrem. Tyle dowiedziałem się z ostatniego numeru "Polityki" [nr 48, Agnieszka Rybak: Dla ludzi, dla partii], gdzie wyjaśniono mi, że rozmaite poronione koncepcje to sposób lokalnych notabli na kampanię wyborczą. A skoro koncepcja jest autorstwa Marcina Nałęcz-Niesiołowskiego, to musi chodzić o niego, czyż nie? No dobrze, to oczywiście żart, bo w rzeczywistości, zdaniem "Polityki", do Sejmu chcą (chyba) prezydent Tur z marszałkiem Krzyżewskim. Nie wiem, może i chcą. Czemu mnie jednak ten tekst nie przekonuje, a nawet złości? Bo to kolejny mądry artykuł, w którym autorka pokazuje tej wspaniałej warszawce, jakie to śmieszne miasta mamy na peryferiach kraju. Żyją w nich wesołe plemiona o bardzo ciekawych obyczajach, a najweselej jest wtedy, kiedy próbują naśladować białego człowieka. No po prostu boki zrywać! Autorka pisze pod