Teatr Muzyczny "Roma" powitał publiczność arcydziełem Franciszka Lehara "Wesoła wdówka". Apetyt na znakomicie spędzony wieczór zaostrzył jeszcze sugestywny plakat z wysokim obcasem, owiniętym plikiem dolarów. Na tym, niestety, poprzestano, jeśli idzie o pomysły ubarwiające najnowszą inscenizację "Wdówki". Jest ona wprawdzie, jak zapowiadano, tradycyjna, ale bez krzty staroświeckiego wdzięku. Za to z nadmiarem przydługich tekstów, beznadziejną wstawką baletową, z bohaterami wtłoczonymi w udające secesję, wyjątkowo mało urodziwe, za to potężne. dekoracje. Aż trudno zrozumieć, jak można operetkowy "samograj", skrzący się od dowcipnych sytuacji, damsko-męskich gier wojennych, a nade wszystko nie zwyciężonej przez czas muzyki, tak bardzo pozbawić magii. A może magia okazała się za słaba wobec siły osobowości eksdyrektora "Romy"? Bogusław Kaczyński mógł przecież ze swego miejsca w trzecim rzędzie parteru podziałać jak kondensator, "wył
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Warszawy, nr 91