Ten ponury spektakl dotyka kwestii fundamentalnych, mówi o zbiorowej pamięci, o romantycznych uwikłaniach, o wolnorynkowej współczesności, o bylejakości ludzkich aspiracji - o "W imię Jakuba S." w reż. Moniki Strzępki prezentowanym na XV Ogólnopolskim Festiwalu Sztuki Reżyserskiej Interpretacje w Katowicach pisze Michał Centkowski z Nowej Siły Krytycznej.
Oglądając "W imię Jakuba S." przez cały czas zastanawiałem się, jak to możliwe, że przedstawienie Moniki Strzępki i Pawła Demirskiego nie rozpoczęło XV Interpretacji jako spektakl mistrzowski. Reżyserka od samego początku konsekwentnie buduje atmosferę zapętlenia, dusznej, brudnej, niepozwalającej na ucieczkę, wciąż nieprzepracowanej tożsamości wspólnotowej Polaków. Za pomocą sugestywnej audiosfery i światła, ten przerażający, krwawy śmietnik staje się nie tylko postapokaliptyczną metaforą upadłego świata ufundowanego na neoliberalnym micie końca historii, lecz także ponurym obrazem śmietniska zastępującego nasz (kryształowy) pałac pamięci. Poruszamy się płynnie pomiędzy rokiem 1848 i 2021, nieraz symultanicznie przyglądając się dwóm, nierozerwalnie związanym z sobą momentom w dziejach rodzimej historii. Obydwu zresztą opartym na kłamstwie, imaginacji. Tożsamość dzisiejszą ufundowaliśmy sobie bowiem na nobilitującym micie b