Czy uznany dramat i wybitny aktor w obsadzie decydują o sukcesie spektaklu? Okazuje się, że nie bardzo "Amadeus" to hołd złożony muzyce Mozarta, dramat człowieka i barwny obraz epoki" - tak reklamuje nową premierę warszawski teatr Studio. Po obejrzeniu spektaklu trudno mówić o "hołdzie dla muzyki". Żaden utwór Mozarta nie wybrzmiewa tutaj od początku do końca, a sceny w których aktorzy udają odgrywanie jego kompozycji, wypadły groteskowo. W tym "Amadeusie" nie ma także "dramatu człowieka" - widzimy sfrustrowanego starca i infantylnego niedocenionego za życia geniusza. Salieri, który odkrywa, że boskim talentem - którego pragnął dla siebie - został obdarowany wulgarny smarkacz, oszalały z zazdrości próbuje zniszczyć Mozarta. Już w pierwszych minutach spektaklu, niczym w kiepskim kryminale, dowiadujemy się, że planuje go zabić. Czy rzeczywiście się tak stanie? Czy ugodzi Mozarta nożem, czy może wypchnie przez okno? Ta
Tytuł oryginalny
A przecież mogło być inaczej
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie nr 31