EN

6.12.2013 Wersja do druku

A nie mówiłam?!

Przykład kariery Jana Klaty pokazuje mechanizmy tworzenia się karier w Polsce i usadzania swoich ludzi na wysokich stanowiskach. No, bo czymże pan Klata zasłużył sobie na aż tak wyjątkowe wyróżnienie i wysokie stanowisko jak kierowanie najważniejszym, o najwspanialszej tradycji, najbardziej zasłużonym na przestrzeni lat teatrem w Polsce? Ani nie posiada dorobku artystycznego na odpowiednim poziomie, ani to dobry reżyser, ani sprawny menedżer teatralny, ani interesujący intelektualnie człowiek teatru - pisze Temida Stankiewicz-Podhorecka w Naszym Dzienniku.

Podczas przedstawienia "Do Damaszku" Stanisław Markowski, główny organizator protestu widzów, odważnie stanął w obronie wartości, uznając, że dość już obrażania Polaków. Wołał "hańba" wraz z grupą widzów, dla których godność Polaka nie jest na sprzedaż, co doprowadziło do przerwania przedstawienia i "eleganckiego" zachowania Jana Klaty każącego publiczności wynosić się z teatru. Gdy w grudniu 2005 roku pisałam o spektaklach Jana Klaty prezentowanych w Warszawie w ramach festiwalu "Klata Fest", specjalnie dla niego zorganizowanego przez dyrektora Instytutu Teatralnego, swój tekst kończyłam słowami: "Zastanawiam się, o co chodzi w tym nachalnym lansowaniu Jana Klaty. Bo na pewno o coś chodzi. Może o stanowisko dyrektora teatru?". Odpowiedź pojawiła się siedem lat później. W styczniu 2012 roku Jan Klata zasiadł na dyrektorskim stołku w Starym Teatrze w Krakowie. O lepszym miejscu trudno byłoby marzyć. Tym bardziej że Klata może czuć

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Barbarzyńcy w teatrze

Źródło:

Materiał nadesłany

Nasz Dziennik nr 284 online

Autor:

Temida Stankiewicz-Podhorecka

Data:

06.12.2013

Wątki tematyczne