EN

29.04.1991 Wersja do druku

A my nie umrzemy

"Minione dzieje życia Iwana Iljicza były jak najprostsze i jednocześnie jak najokropniejsze" - napisał Lew {#au#141}Tołstoj{/#}. W przedstawieniu Jerzego Grzegorzewskiego te słowa śpiewa pop odprawiający nabożeństwo żałobne. Iwan Iljicz umiera mając czterdzieści pięć lat. Jest u szczytu urzędniczej kariery. Niedawno odniósł sukces i przenosi się do stolicy. Od dwudziesty lat żonaty ma córkę na wydaniu i syna w gumnazjum.Urządzając bawialnię w nowym mieszkaniu, uderzył się boleśnie o klamką okienną. Od tej chwili - początkowo niezauważalnie jego organizm zaczęła toczyć śmiertelna choroba. Lekarze nie umieją jej nazwać. Sam Iwan Iljicz orientuje sie w pewnym momencie, że nie chodzi wcale o nerkę, ani o ślepą kiszkę, tylko o śmierć. Agonia, ukazana na scenie w sposób realistyczny, byłaby nie do zniesienia. {#os#711}Peszek{/#} wypowiada śmiertelne monologi Iwana Iljicza, wykonując jednocześnie akrobatyczne ewolucje (słusznie, bo przec

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Express Wieczorny nr 83

Autor:

Irena Maślińska

Data:

29.04.1991

Realizacje repertuarowe