Kiedy w 1974 roku w Teatrze Narodowym Adam Hanuszkiewicz posadził Balladynę Słowackiego na hondę, wywołało to zgorszenie jednych i aplauz drugich, w tym młodzieży i kilku wybitnych profesorów polonistyki. Tłumy waliły na "Balladynę" do Narodowego. Gdy dziś w Teatrze Nowym Hanuszkiewicz realizuje "Lillę Wenedę" Słowackiego w formie rock opery, tłumów ani śladu, w niecałe dwa tygodnie od premiery na średniej wielkości widowni widać już łysinę. Wśród widzów przeważa młodzież. Na początek trzeba więc powiedzieć, że "Lilla Weneda" w jeszcze większym stopniu niż "Balladyna" wielką tragedią nie jest. Nie jest również arcydziełem poezji. To dobrze zbudowana sztuka o estetyce w nieco podejrzanym guście. Toteż bez wielkiej szkody można ją przerobić na rock operę, a nawet na operę, jak kto woli. W takim wypadku najważniejsza staje się muzyka. Jeśli jest dobra, podciąga libretto. Jeśli zaś kiepska, pogrąża je osta
Tytuł oryginalny
A młodzieży się podoba!
Źródło:
Materiał nadesłany
Sztandar Młodych nr 235