PO prostu zaskoczenie: "Paria", ostatnia opera Stanisława Moniuszki, na którą przyzwyczailiśmy się wybrzydzać, teraz, na premierze w Teatrze Wielkim w Warszawie jako godna swego twórcy pozycja. Przedstawiła, bo większość słuchaczy, nie wyłączając niżej podpisanego, zetknęła się z tym dziełem po raz pierwszy. Owszem, znało się uwerturę, zresztą doskonałą, i tyle. Od lat we wszystkich naszych książkach o Moniuszce informowano skwapliwie, że na warszawskiej prapremierze w 1869 r. przyjęto "Parię" chłodno, że krytyka jej nie oszczędziła, że odbyło się tylko 6 przedstawień. Czy mogło zresztą być inaczej? - pytano we wspomnianych "kompetentnych" recenzjach: Moniuszko, tak bardzo zasłużony na polu opery narodowej, nie mógł czuć się dobrze w obcej mu atmosferze hinduskiej, a muzyce zabrakło kolorytu lokalnego. Gorzej jeszcze: wyczuwało się, że jest to muzyka polska, co więcej - muzyka... Moniuszki. Tak łatwo daliśmy się otumanić, zapomi
Tytuł oryginalny
A jednak to świetna opera!
Źródło:
Materiał nadesłany
Kurier Polski nr 240