- Gram też dużo w moim Teatrze Powszechnym, i to nie tylko komediowe role. Po spektaklach za kulisy przychodzą widzowie i mówią, że w odtwarzanej przeze mnie postaci nie ma nic z Karola Krawczyka. I to mnie naprawdę cieszy i satysfakcjonuje - mówi CEZARY ŻAK.
Kurier Poranny: Panie Czarku, największą popularność przyniosła panu rola tramwajarza w serialu "Miodowe lata". Czy w związku z tym cieszy się pan jakimiś szczególnymi względami u warszawskich tramwajarzy? Cezary Żak: Rzeczywiście, tramwajarz Karol Krawczyk przyniósł mi największą popularność, ale nigdy nie miałem z tej przyczyny jakichś profitów u tramwajarzy. Wręcz przeciwnie, wymagają oni, abym godnie ich reprezentował. Rzadko jeżdżę tramwajami, więc o bezpłatnych przejazdach nie ma mowy. Wolę zapłacić za bilet, bo mam nadzieję, że te pieniądze zostaną przeznaczone na poprawę taboru. Wygląda on żałośnie. Nawet Karolowi z "Miodowych lat" zawsze się marzył tramwaj niskopodłogowy. - Na pewno jest pan rozpoznawany przez telewidzów. Czy na pana widok wołają: "o, pan Cezary Zak", czy może: "popatrz, to ten tramwajarz!"? - Na szczęście jestem rozpoznawany jako Cezary Żak. Rola tramwajarza nie zaszufladkowała mnie, chyba dlatego, że gr