Sama treść "Kopciucha" daje dużo do myślenia, gdyż jest sztuką na miarę współczesnych problemów. Bardzo wiele jest bowiem dziewcząt (i nie tylko) pozbawionych opieki, przeżywających trudne dzieciństwo, jest to częstokroć powodem ich wykolejenia. Głowacki obnaża i dorosłych, którzy mają "nawrócić je na właściwą drogę". Okazuje się, że są oni niewiele lepsi i kryje się w nich tyle zła, kłamstwa, bezduszności i przebiegłości, że sami powinni się znaleźć w zakładach poprawczych na miejscu tych dziewcząt. W obecnym świecie jest wiele zła, obok którego częstokroć przechodzimy obojętnie, a na cierpienie innych jesteśmy niewrażliwi. Trzeba z tym walczyć! Walkę taką podjął Teatr Współczesny wystawiając "Kopciucha". Czy cel swój osiągnie? Zależy to od sposobu, w jaki współtwórcy tego rodzaju sztuk zechcą wedrzeć się do serc widzów. Warto też zwrócić uwagę na środki, jakimi posłużyli się realizatorzy "Kopciucha". Już
Tytuł oryginalny
"A ja nie chcę czekolady..."
Źródło:
Materiał nadesłany
Głos Szczeciński nr 280