Robienie sztuki o symbolu może być nudne, a rezultaty bywają opłakane. Niejednemu twórcy powinęła się na tym noga, zwłaszcza gdy symbol był nie najczystszej wody, a i talent autora dzieła również. Natomiast spółce: Dale, Wasserman, Leigh rzecz się powiodła, a zweryfikował ten sukces triumfalny pochód musicalu "Człowiek z La Manchy" przez najbardziej prestiżowe sceny świata. Co takiego jest w tym Don Kichocie, że nawet dziś, gdy lat od prapremiery minęło wiele, a musical dowędrował nad Wisłę, ludzi wciąż to interesuje, ba, autentycznie wzrusza. Przecież nie lubimy być pouczani i umoralniani, mamy tego, mówiąc trywialnie, po dziurki od nosa, a ten spektakl nie robi nic innego. A jednak realizuje to jakoś szlachetnie, poruszając struny odwiecznej i uniwersalnej tęsknoty, która jest zapewne w każdym człowieku. Tęsknoty za czystością intencji, wiernością przekonaniom, zrealizowaniem ideałów wbrew dyktatowi rzeczywistości i bez względu na c
Źródło:
Materiał nadesłany
Kurier Lubelski