Najpierw Iwona {#os#13298}Kempa{/#}, utalentowana bydgoszczanka, która dotąd nie pracowała w Bydgoszczy, wyreżyserowała "Czwartą siostrę" Janusza {#os#14173}Głowackiego{/#}. Potem Janusz Głowacki przyjechał z Nowego Jorku i zobaczył próbę generalną. A potem - czyli w sobotę - w Teatrze Polskim odbyła się premiera przedstawienia, które mogę polecić z czystym sumieniem. Rzecz dzieje się w Moskwie, czyli miejscu, do którego tak tęskniły trzy siostry Czechowa. Są nawet trzy siostry. Niestety, współczesna Moskwa Głowackiego w niczym nie przypomina wymarzonego raju. A siostry tęsknią i owszem, ale do Nowego Jorku. To zaradne dziewczyny, inaczej niż u Czechowa. W końcu dowiedzą się, czy za oceanem jest lepiej. Janusz Głowacki napisał "Czwartą siostrę" tak, że czyta się ją jednym tchem. Zdecydował się na groteskę, bo - jak mówi - nie można już dobitnie opowiadać o wariactwach tego świata na poważnie. Zbyt to przypomina
Tytuł oryginalny
A do raju daleko
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Pomorska Nr 48