"Ceremonie zimowe" Hanocha Levina w reż. Adama Sajnuka, koprodukcja Teatru Montownia w Warszawie i Teatru WARSawy. Pisze Szymon Spichalski w portalu Teatr dla Was.
Czy to Izrael, a może już Polska? Widzów wchodzących na scenę WARSawy wita obskurna ściana poszarzałej kamienicy. Na jej powierzchni umocowano rozmaite przedmioty oraz meble: mikrofalówkę, krzesła, koła rowerowe. Na przydomowym murku znajduje się przekreślony graf Legii i niechlujny napis: "Kipernaj to chujek". Obok ustawiono otwartą trumnę na zaimprowizowanym katafalku, z drugiej strony stoją masywne drzwi na kółkach. Sajnuk przenosi publiczność z izraelskiej prowincji na podwórko znane nam z warszawskiej Pragi czy wrocławskich Krzyków. Dzięki temu zabiegowi reżyser przybliża stołecznym widzom treść "Zimowych ceremonii" - jednej z najbardziej groteskowych tragikomedii Levina. Nie dokonano większych zmian w samym tekście. Ograniczono jedynie liczbę postaci, zachowując przy tym podstawową linię fabularną utworu. Punktem wyjścia jest historia Laczka Bobiczka (Adam Krawczuk), którego matka Alte umarła. Mężczyzna przybywa z tą wiadomością do s