- Robię to, co chcę robić, płacą mi za to całkiem niezłe pieniądze, więc dlaczego miałbym narzekać, że jest do dupy, skoro jest bardzo fajnie - mówi PRZEMYSŁAW WOJCIESZEK o swoich filmach i scenariuszach.
Na tegorocznym festiwalu polskich filmów w Gdyni publiczność długo oklaskiwała pana "Doskonałe popołudnie". Rok temu odebrał pan nagrodę za reżyserię filmu "W dół kolorowym wzgórzem". A bodaj dwa lata wcześniej mówił: "Dla mnie ten festiwal w Gdyni nie jest ważnym punktem odniesienia, nie ma na nic wpływu". Wciąż pan tak uważa? - Kiedy zajmowałem się wyłącznie filmem, byłem człowiekiem dosyć sfrustrowanym tym, że to, co pokazuję na festiwalu, nie ma takiego odbioru, jakiego bym sobie życzył, oczekiwał. I odgrażałem się, że liczą się tylko festiwale zagraniczne. Teraz, gdy pracuję też w teatrze, patrzę na to trochę inaczej, choć cały czas jestem zdystansowany wobec tego, co dzieje się w Gdyni. Wydaje mi się, że o atrakcyjności filmu decyduje przede wszystkim odbiór, jaki ma on wśród ludzi, którzy chodzą do kina. I staram się pozyskiwać pieniądze na swoje filmy niezależnie od tego, kto jest na festiwalu ważny, modny i kto osi