EN

14.04.1998 Wersja do druku

Żywa martwa żona

Mówiąc szczerze, nie przepadam za pociągowymi gadułami. Wsiadając do wagonu przeważnie wsadzam nos w książkę, by nie stać się ofiarą zwierzeń przypadkowego podróżnego. Mikołaj Grabowski, w wyreżyserowanym przez siebie spektaklu "Sonata Kreutzerowska", zrealizowanym na podstawie tekstu Lwa Tołstoja, jest o wiele lepszym ode mnie słuchaczem. Nie dość, że daje się wygadać swojemu współtowarzyszowi, to jeszcze ułatwia mu opowieść wcielając się w postacie, o których on opowiada.

Scena Teatru STU przekształciła się w wagon, symbolizowany za pomocą czterech drewnianych ławek oraz dochodzącego do uszu widzów turkotu kół. Ta widoczna od początku przestrzeń, zabudowana dekoracjami autorstwa Krzysztofa Tyszkiewicza, poszerzona zostanie jeszcze o okrytą białym materiałem wnękę, stanowiącą miejsce tragicznych, kołaczących wciąż w głowie podróżnego wspomnień. Dotyczą one zabójstwa żony, którą zasztyletował w szale zazdrości. Grający go Jan Frycz opowiada o tym z pasją, raczej nie mającą wiele wspólnego z wyrzutami sumienia. Wręcz przeciwnie, pokreślą on fakt, że gdyby nie zastał kobiety samej z podejrzanym skrzypkiem, znalazłby inny powód do jej unicestwienia. Wyznania bohatera dotyczące małżeństwa, a także jego konsekwencji w postaci potomstwa mogą odwieźć od usankcjonowanego przez kościół związku nawet największych zwolenników. Reżyser, by podkreślić racje rozwścieczonego mężczyzny, wprowadza na scen�

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Żywa martwa żona

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Krakowska nr 87

Autor:

Magdalena Huzarska-Szumiec

Data:

14.04.1998

Realizacje repertuarowe