EN

18.01.2011 Wersja do druku

Żyję w marzeniu

MICHAŁ ZNANIECKI miał 24 lata, kiedy debiutował w La Scali. Szybko zdobył status reżysera spektakli niemożliwych. To jego proszono o pomoc, kiedy przedstawienie musiało powstać w kilka dni. Dziś jest jednym z najbardziej znanych polskich reżyserów operowych na świecie i dyrektorem poznańskiej opery.

Pana kalendarz jest zapełniony na ile lat? - Już prawie cały rok 2016 jest poukładany. Żeby się zorganizować, mam kalendarz do 2018 roku, wyprodukowany specjalnie dla mnie. W przyszłym roku otwiera się przede mną Ameryka Południowa. Czekają mnie trzy bardzo duże premiery w Argentynie, Urugwaju i Brazylii. Wyjechał Pan z Polski po pierwszym roku wiedzy o teatrze w warszawskiej PWST. Dlaczego wybrał Pan Uniwersytet w Bolonii? - Chciałem jak najwięcej się nauczyć w jak najkrótszym czasie, żeby potem studiować reżyserię. Uniwersytet w Bolonii, najstarszy w Europie, był dla mnie symbolem jakości. W tym samym czasie Andrzej Wajda otrzymał tam doktorat honoris causa. Dostałem od niego nawet wspaniały list polecający. Ale nikomu go nie doręczyłem, bo nie zostałem nawet dopuszczony do rektora. Był Pan najmłodszym w historii reżyserem debiutującym w mediolańskiej La Scali. Miał Pan wtedy zaledwie 24 lata. Jak to było możliwe? - Znowu szcz

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Żyję w marzeniu

Źródło:

Materiał nadesłany

Gala nr 2/10-16.01.

Autor:

Alina Mrowińska

Data:

18.01.2011