Jak tu tłumaczyć dzisiejszym pokoleniom miłośników opery, dla większości których sam tytuł opery Jacques'a Halevy'ego jest już pustym dźwiękiem, że niegdyś opera ta cieszyła się u nas wręcz niezwykłą popularnością - tak dalece, iż nawet Bolesław Prus w "Lalce" każe w jakimś momencie doktorowi Szumanowi pogwizdywać pochodzącą z jej przedostatniego aktu słynną arię Eleazara? Tak jednak było - historia bowiem dowodzi, że "Żydówka" Halevy'ego należy do dzieł operowych, które mają na polskich scenach wyjątkowo piękne i bogate tradycje, ustępując w tym względzie chyba tylko Moniuszkowskiej "Halce" i "Faustowi" Gounoda. Jeszcze w XIX stuleciu doczekała się w Operze Warszawskiej prawie dwustu przedstawień, a i później powodzenie jej bynajmniej nie słabło, m.in. także dlatego, iż w głównych partiach podziwiać można było najświetniejszych naszych śpiewaków, poczynając od pierwszych wykonawców "Halki": Pauliny Rivoli,
Tytuł oryginalny
Żydówka wraca do łask?
Źródło:
Materiał nadesłany
Ruch Muzyczny nr 9