- Usłyszałem kilka pierwszych zdań życzeń, które składał Pan twórcom. I po nich przyjemność się skończyła. Resztę swej tyrady poświęcił Pan bowiem zjadliwej krytyce dziennikarzy z "różnych Dzienników, Expressów i Gazet Wyborczych", którzy wizerunek Łodzi odmalowują wyłącznie w ciemnych barwach, leją władzy oraz twórcom "ołów w buty", niepochlebnie recenzując ich działania - do prezydenta Łodzi Jerzego Kropiwnickiego pisze Marcin Kowalczyk, redaktor naczelny Expressu Ilustrowanego.
Panie Prezydencie, wczoraj [18 grudnia] byłem na spotkaniu wigilijnym zorganizowanym przez zespół jakże zasłużonego dla Łodzi i tak lubianego przez łodzian Teatru Powszechnego. Usłyszałem kilka pierwszych zdań życzeń, które składał Pan twórcom. I po nich przyjemność się skończyła. Resztę swej tyrady poświęcił Pan bowiem zjadliwej krytyce dziennikarzy z "różnych Dzienników, Expressów i Gazet Wyborczych", którzy wizerunek Łodzi odmalowują wyłącznie w ciemnych barwach, leją władzy oraz twórcom "ołów w buty", niepochlebnie recenzując ich działania. Nie pierwszy raz wystawia nam Pan tę jakże niesprawiedliwą ocenę, więc zdążyłem się już do niej przyzwyczaić, choć absolutnie się z nią nie zgadzam. Tym razem poszedł Pan jednak dalej, za nic mając atmosferę wigilijnego stołu, nad którą unosił się duch Bożego Narodzenia. Powiedział Pan, bodaj dwukrotnie, że tacy dziennikarze powinni z Łodzi wyjechać, bo nic tu po nich. Panie