- Zostały seriale. Może to śmieszne, ale próbujemy w nich stworzyć takie postaci, jakbyśmy pracowali nad dużą fabułą. Rozmawiamy dużo, budujemy psychologiczny portret swoich bohaterów. Inaczej już chyba nie umiemy - mówi MARIA PAKULNIS, aktorka Teatru Ateneum w Warszawie.
Żeby zobaczyć na scenie Marię Pakulnis, trzeba pojechać do Białegostoku. W Warszawie tę piękną, rasową aktorkę pozostaje zaprosić na kolację. Spotkałyśmy się w tajskiej restauracji Lemongrass. Po pięciu minutach zbierałyśmy się do wyjścia, a Maria Pakulnis gotowa była chodzić od stolika do stolika i przepraszać gości za naszą niefortunną wizytę. Nie trzymałyśmy się bowiem procedur - jak objaśnił nam menadżer lokalu (brakowało mu tylko przy nodze niemieckiego owczarka ze wzrokiem utkwionym na wysokości krtani). Nieznajomość regulaminu przebywania w obiekcie Lemongrass i spożywania tam posiłku wykazałyśmy w punkcie dotyczącym robienia zdjęć. Zdjęć robić nie wolno. - Przeszkadza to zarówno nam, jak i gościom - pouczył nas menadżer, stojąc w obszernej, niemal pustej w czwartkowy wieczór, sali. Fotografa, który miał nam towarzyszyć, odprawiono do holu. My zostałyśmy, bo gdy menadżer zszedł nam z oczu, pochłonęła nas rozm