Napisałem te wiersze, bo poczułem, że to jest temat. I dlatego, że teraz jest ten moment wielkiej nieobecności mamy. Takiego tajemniczego zawieszenia. Moja książka nie jest o odchodzeniu, a w każdym razie nie głównie. Jest o Janowskiej od dzieciństwa do teraz. Także o chorobie. Jednak choroba to jeszcze nie śmierć. Z Michałem Zabłockim, poetą, autorem tomiku "Janowska" rozmawia Tomasz Zbigniew Zapert w tygodniku Do Rzeczy.
TOMASZ ZBIGNIEW ZAPERT: Nie sądziłem, że redakcje "Faktu" i "Super Expressu" mogą być katalizatorami poezji... MICHAŁ ZABŁOCKI: Każdy może być katalizatorem poezji. Tym bardziej jeśli mu jej brak. "Faktowi" i "Super Expressowi" na pewno trochę poezji by się przydało. Niestety, nie zainteresowali się tomem, chociaż wcześniej bardzo interesowali się sensacyjnymi wiadomościami na temat Aliny Janowskiej. To smutne, bo akurat "Super Express" był przez mamę hołubiony i dopieszczany. Tak samo zresztą jak wszystkie media, na które mama zawsze była otwarta. No, wyłączywszy bojkot z czasu stanu wojennego. Jednak nie skreślajmy ich. Może jeszcze się nawrócą na odrobinę poezji. Wymienia pan też trzy inne powody powstania książki... - Widzę, że postanowił mnie pan przeegzaminować z treści książki. Myślę, że powodów było nawet więcej niż trzy. O trzech po prostu wspomniałem. Napisałem te wiersze, bo poczułem, że to jest temat. I że ten temat