- Na początku Groteska znana była ze spektakli dla dorosłych. Potem punkt ciężkości przeniósł się w stronę publiczności dziecięcej. My staramy się zachować równowagę - mówi ADOLF WELTSCHEK, dyrektor świętującego 60-lecie Teatru Groteska.
Kiedy kończy się 60 lat, przeważnie zaczyna już trochę strzykać w kościach, słuch nie ten, a i okulary trzeba założyć. Patrząc jednak na Groteskę, trudno doszukać się tych starczych przypadłości. Jak Wy to robicie? Korzystacie z jakiegoś specjalnego gabinetu odnowy biologicznej czy może udało Wam się wynaleźć eliksir młodości? - Ani to, ani to. Po prostu jesteśmy w tej szczęśliwej sytuacji, że część naszego personelu jest zupełnie nie podatna na podagrę, łamanie w kościach czy reumatyzm. Lalki zostały obdarzone życiem wiecznym i takie rzeczy mają w nosie. Poza tym w dużej mierze obcujemy z dziećmi i pewnie siłą rzeczy pozostała część personelu, ta narażona bardziej na działanie czasu, nieco dziecinnieje. Trzeci powód, dzięki któremu trzymamy się prosto, to rodzaj teatru, który uprawiamy. Zmusza on nas do aktywnej twórczości, wbrew wszystkim niedogodnościom wieku starczego. Dlatego pewnie niepotrzebny nam żaden lifting. Wysta