Prapremiery polskich dramatów współczesnych nadal stanowią unikalną potrawę, przyrządzaną w teatralnych kuchniach. Toteż każde takie zdarzenie przyjmowane jest ze swoistą rezerwą: coś w tym przecież musi być, skoro teatry tak bronią się przed dramaturgią rodzimą naszych dni. Nie mam zamiaru na tym miejscu wznawiać odwiecznego sporu między literaturą a teatrem i raz jeszcze dociekać przyczyn tego stanu rzeczy. Dość więc zauważyć z zadowoleniem, iż coś niecoś zaczyna się zmieniać, że po okresie zastoju nowa dramaturgia zaczęła na powrót zyskiwać prawo obywatelstwa na scenie. Jednym z dowodów, potwierdzających tę tezę, jest niedawna prapremiera "Życia wewnętrznego" Marka {#os#5860}Koterskiego{/#} na deskach warszawskiego Teatru Współczesnego. Spektakl przygotował reżysersko sam autor, co nie należy do częstych przypadków. Koterski jest więc człowiekiem teatru (podobnie jak Bradecki czy Hubner), który postanowił się
Tytuł oryginalny
Życie we wnętrzu
Źródło:
Materiał nadesłany
Trybuna Ludu Nr 148