Święty spokój i prywatność. Sławomir Mrożek cenił to sobie ponad wszystko. Wiedziałem o tym. Nieśmiała myśl o wspólnym projekcie zrodziła się lata temu i do dziś czasem trudno mi uwierzyć, że to wszystko się wydarzyło... - pisze Paweł Chara w Przekroju.
POŻEGNANIE CEZARY POLAK Sławomir Mrożek bywał taki jak szwarccharaktery z jego utworów. Był narcyzem, melancholikiem i mizoginem, pił na umór, szpanował luksusowym autem, I być może dlatego potrafił opisać patologie współczesnego świata jak nikt inny. Karierę zaczął w "Przekroju". Po śmierci składamy mu hołd. Na kanwie jego biografii można napisać bedeker - po Polsce, Europie, Ameryce, a także Bliskim Wschodzie oraz ZSRR. Ale nic byłby to przewodnik turystyczny, bo turysta podróżuje z zamiarem zwiedzania obcego państwa i powrotu do kraju. Mrozek wyjeżdżał nic po to, żeby zrelaksować się na obczyźnie, lecz po to, żeby uciec z ojczyzny albo z poprzedniego miejsca zamieszkania. Jak na mistrza teatru absurdu przystało, urodził się później, niż zapisano w dokumentach - wpisując datę 29 września 1930 r., kancelista parafii w podkrakowskim Borzęcinie odmłodził go o trzy dni. W dorosłym życiu będzie opowiadał, że już gdy przychodził n