"Casa Valentina" Harveya Fiersteina w reż. Macieja Kowalewskiego w Och-Teatrze w Warszawie. Pisze Tomasz Miłkowski w Dzienniku Trybuna.
Na pierwszy rzut oka "Casa Valentina" Harveya Fersteina, wystawiana właśnie w "Och-Teatrze" Krystyny Jandy to komedia przebieranek. Publiczność ubóstwia takie komedyjki i szczerze śmieje się, oglądając swoich ulubieńców w damskich fatałaszkach. Widzowie bawią się, oglądając aktorów stawiających niezbyt pewnie kroki na wysokich obcasach, śledząc z nie lada rozbawieniem wszelkie dysonanse, niedopasowania stroju i zachowania dekonspirujące mężczyznę pod kobiecą przykrywką. Albo przeciwnie, podziwia umiejętność aktorskiej metamorfozy, kiedy aktor w damskim przyodziewku rozkwita jako kobieta. Przebieranki takie mają tradycję nielichą - a nie mam tu na względzie czasów, kiedy wszystkie role w teatrze, i męskie i kobiece grywali wyłącznie mężczyźni jak choćby w szekspirowskim "The Globe". Potem gdy czas ten już dawno przeminął, przebieranki poczęły pojawiać się na scenie ku uciesze publiczności. Dość przypomnieć klasyczną farsę Thomasa