"Postrzał" w reż. Dariusza Starczewskiego na Scenie Pokój w Krakowie. Pisze Gabriela Cagiel w Gazecie Wyborczej - Kraków.
Zakładają maski, a przynajmniej chcieliby. Kto nie umie - wypada z gry. Nie stanowi konkurencji. A jeśli nie stanowi, to jest poza nią? Skądże. Nie ominą go szykany. Nawet nie zorientuje się. kiedy zostanie wciągnięty w nieczyste zagrywki. A czym jest dzisiejsza korporacyjna rzeczywistość jeśli nie takim mikroskopijnym polem starć? Tak przynajmniej rysuje ją Ingrid Lausund, niemiecka dramatopisarka. Obraz ten jest przekonujący, choć nie bez rys, pęknięć czy skaz. To może właśnie one dodają realności tak - wydawałoby się - odrealnionej (gdyby nie to, że równocześnie zaskakująco bliskiej widzowi) sytuacji. Historia w "Postrzale" w reżyserii Dariusza Starczewskiego rozpoczyna się zabawnie. Przyglądamy się pozornie nic nieznaczącym rozmowom, wymienianym "uprzejmościom", gestom, ruchom. Może trochę nieporadnie, ale nawiązywanym znajomościom. Jednak nie trwa to długo. Brutalność biurowej rzeczywistości szybko wysuwa się na pierwszy plan. Absurd