"Lekcja szaleństwa" w reż. Waldemara Śmigasiewicza w Teatrze Nowym w Zabrzu. Pisze Henryka Wach-Malicka w Polsce Dzienniku Zachodnim.
To nieprawda, że Ionesco się zestarzał; raczej znormalniał. Świat wyraźnie toczy się w stronę absurdu i dziś bardziej pasuje do dramaturgii Ioneski niż 60 lat temu. Trudno oprzeć się tej refleksji, oglądając Lekcję szaleństwa w Teatrze Nowym w Zabrzu, w reżyserii Waldemara Śmigasiewicza. Akcentując absurdalny komizm sytuacji, reżyser i aktorzy rozgrywają je jednak w poetyce realizmu. W efekcie mamy wrażenie, że to, co się dzieje na scenie nie odbiega od pozateatralnej rzeczywistości. Spektakl miał być sceniczną kompilacją Lekcji i Szaleństwa we dwoje, pozostał jednak dwiema odrębnymi sztukami, o nieco tylko zmodyfikowanym tekście. W obydwu przypadkach mamy jednak do czynienia z dobrym pomysłem inscenizacyjnym i wyrazistymi postaciami. Co prawda Profesora w Lekcji grywały już kobiety, ale Profesor Pauliny Holtz nie jest powieleniem schematu. Jej nauczyciel jest młody, bezkompromisowy, zapalczywy, ale przede wszystkim niecierpliwy. Nie zamierza wz