Nie było - w Polsce na pewno, a zdaje się, także w Anglii - takiego przedstawienia "Makbeta", o którym można by powiedzieć, że przeszło do historii teatru. Przeglądam książkę o blisko stuletnich dziejach słynnego The Shakespeare Memorial Theatre w Stratfordzie nad Avonem i tam również takiego "Makbeta" nie znajdę. Czyżby to była dla teatru najtrudniejsza - choć wydaje się najprostsza - sztuka Szekspira? I na czym te trudności polegają? Nie umiem powiedzieć. Co więcej, w scenicznych dziejach "Makbeta" rola tytułowa nie zapisała się wielkimi kreacjami nawet wielkich aktorów. Lady Makbet - owszem. Ta miała znakomite i pamiętne odtwórczynie w różnych krajach. Ale w cieniu zbrodniczej małżonki Makbet niknął na drugim planie, jako mięczak i słabeusz, choć przecież on jest głównym bohaterem, co zresztą sam Szekspir zaznaczył w tytule. Dlaczego tak się działo w praktyce teatralnej? Znowu zagadka. W Teatrze Narodowym Adam Hanuszk
Tytuł oryginalny
Życie to nie opowieść idioty
Źródło:
Materiał nadesłany
Zycie Warszawy nr 301