"Życie to sen" w reż. Wojtka Klemma w Teatrze Współczesnym w Szczecinie. Pisze Artur D. Liskowacki w Kurierze Szczecińskim.
Wojtek Klemin wybrał Calderona, by opowiedzieć o stanie polskiego ducha. Hiszpański tekst z XVII w., osadzony w naszej kulturze dzięki przekładowi Juliusza Słowackiego, zawsze kusił, by mówić nim o Polsce. A że Polska u Calderona z lekka baśniowa, bardziej symbol odległej krainy niż realne państwo, tym łatwiej było aktualizować i dopasowywać do rzeczywistości przesłania dramatu. NIE dziwię się Klemmowi: dzisiejsza Polska to kraj, w którym wizja Calderona znajduje dla siebie wiele analogii. Żyjemy od iluzji do iluzji, nie potrafiąc odróżnić realiów od fikcji. A że w naszym losie odbija się wiele problemów uniwersalnych, nie dziwi też, że swą opowieść chciał Klemm uczynić zarazem przypowieścią o dzisiejszym świecie, ludzkim losie i paradoksach wolności. Problem w tym, że jego ambitna pomysłowa inscenizacja gubi się w mnogości tych odniesień, skojarzeń i interpretacji. Przyznaję, nie jestem entuzjastą "pisania" na nowo klasycznych dram