EN

12.01.2004 Wersja do druku

Życie na odlocie

Zapomnijcie o filmowym "Trainspotting", schowajcie pod kanapę książkę Irvine'a Welsha. Wtedy z czystym sumieniem możecie pójść do Teatru Śląskiego.

Każda teatralna realizacja, za którą wcześniej zabrali się filmowcy, nieuchronnie skazana jest na porównania sceny i ekranu. Katowiccy realizatorzy "Trainspotting" wybrali więc zupełnie inną drogę od tej, którą podążył Danny Boyle w swoim filmie. Spektakl składa się z kilku luźnych, nie tworzących fabularnego ciągu, sekwencji. Dobrze jednak oddaje atmosferę egzystencji kilku młodych osób, które decydują się żyć poza nawiasem społeczeństwa. Odrzucają świat "normalnych" ludzi, a swój tworzą z narkotyków. Ich życie ogniskuje się wokół heroiny, a działania na scenie mają przypominać barwną feerię narkotykowego odlotu. Klamrą spinającą całość wydają się wydarzenia, których przyczyną są najczęściej kłopoty z własną biologią (to chyba jedyne ograniczenie, którego bohaterowie nie są w stanie pokonać). Tych ludzi nikt nie ocenia - z takiego założenia wyszli twórcy katowickiego przedstawienia. Takie życie jest brutalne. To codz

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

"Gazeta Wyborcza - Katowice" nr 9

Autor:

Marcin Mońka

Data:

12.01.2004

Realizacje repertuarowe