Bez zbędnego moralizatorstwa, pozostawiając pole do własnych rozważań oraz karykaturalizując "modne" współcześnie postawy, twórcy spektaklu dokonują krytyki konsumpcyjnego i egoistycznego stylu życia - o spektaklu "Klara" w reż. Piotra Kruszczyńskiego w Teatrze im. Wilama Horzycy w Toruniu pisze Katarzyna Wiśniewska z Nowej Siły Krytycznej.
9 grudnia w toruńskim Teatrze Wilama Horzycy odbyła się prapremierowa spektaklu "Klara" - adaptacja debiutanckiej książki Izabeli Kuny pod tym samym tytułem. Klara to szalona, zagubiona w życiu singielka. Jej matka jest równie szalona a przy tym nadopiekuńcza. Jej przyjaciółka Wronka zakochuje się regularnie w coraz to innym mężczyźnie. Na scenie pojawiają się też: kochanek Klary - Aleks (w pakiecie z żoną), Rudy Kot (pod postacią seksownej kobiety), pogrążony w alkoholizmie Stół i odrzucające jego miłość Białe Krzesło (meble również zostały spersonifikowane). Wszystkich łączą toksyczne relacje, które - choć destrukcyjne - są im niezbędne do życia. Całość utrzymana w konwencji onirycznej; trudno widzowi ustalić, co dzieje się naprawdę, a co jest tylko imaginacją. Akcja toczy się w pomieszczeniu wyklejonym czarno-białymi zdjęciami modeli z prasy lifestyle'owej, co sugeruje, że w życiu bohaterów (a zwłaszcza głównej bohaterki)