Światło z zakratowanego okienka wyławia z mroku przycupniętego na podeście półnagiego mężczyznę. Jest tylko to co niezbędne zamkniętemu w separatce: miednica, resztki jedzenia w odrapanej misce, emaliowana "kaczka". Wchodzi żołnierz w zgniłozielonym mundurze, na prawej szczęce plaster. Woła: Ty, Ptasiek, to ja, Al Columbato. Nikogo więcej nie będzie. Sztuka jest jeszcze bardziej kameralna niż książka Whartona. Jacek {#os#171}Sobieszczański{/#} aż do finału gra Ptaśka statycznie. Przez połowę sztuki nie odzywa się. Najpierw jest odwrócony, potem dopiero zwraca twarz ku widowni. Wygląda jak oskubany ptak: opiera się na piętach, ręce na przygarbionych plecach, ramiona wystają po bokach, jak skarlałe skrzydła. Unosi się i trzepocze trójkątami ramion, przysiada i niezdarnie się kiwa. Stopniowo staje się człowiekiem. Chce mówić, lecz zapomniał, jak się to robi. Prostuje się, garb znika, a rozbiegane przedtem oczy uspokajają s
Tytuł oryginalny
Żyć to za mało!
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr Nr 1