Tor żużlowy ma długość 400 metrów. Czterej zawodnicy wykonują w jednej rundzie 4 okrążenia. Trwa to mniej więcej minutę. Nie jestem zagorzałą fanką żużla, ale jestem pewna, że minuta wyścigu przynosi dużo więcej emocji niż najnowszy bydgoski spektakl - o "Szwoleżerach" w reż. Jana Klaty w Teatrze Polskim w Bydgoszczy pisze Justyna Czarnota z Nowej Siły Krytycznej.
O "Szwoleżerach" było głośno na długo przed premierą. Nic dziwnego, każdy nowy spektakl Jana Klaty budzi emocje; a i sam temat żużla, sportu popularnego w Polsce, a w Bydgoszczy mającego wyjątkowo liczne grono entuzjastów, wydawał się wprost wymarzony dla dziennikarzy głodnych wrażeń w sezonie ogórkowym. Rozpędzona machina promocyjna toczyła się - trochę może siłą rozpędu - o dwa tygodnie dłużej w związku z przesunięciem daty premiery. Warto przypomnieć, że o "czarnym sporcie" opowiadał niedawno Jacek Głomb w Teatrze w Gorzowie Wielkopolskim. Kontekst "Zapachu żużla" (który teraz wyrusza w objazd po kraju w ramach projektu Teatr Polska) tym bardziej prowokował pytania o to, co tym razem zostanie ze sceny powiedziane. U Głomba pobrzmiewała nostalgia za dawną legendą tego sportu. Artur Pałyga, dramaturg "Szwoleżerów", zdradzał przed premierą, że tym razem ważnym tematem spektaklu stanie się śmierć, a jedną z bardziej intrygujących pos