Sojusz dzisiejszej sceny publicznej z teatrem osiemnastowiecznym polega na odnajdowaniu w przeszłości śladów naszych dzisiejszych sporów - pisze Piotr Morawski w drugim z 12 esejów o idei i znaczeniu teatru publicznego, do napisania których zaproszone zostały wybitne postaci polskiego życia teatralnego.
Skandal się zrobił potworny. Przedstawienie szybko zdjęto, a autor musiał pisać drugą sztukę, w której wszystko było na odwrót. By nikogo nie obrazić, a już obrażonym zadośćuczynić. Rzecz była w gruncie rzeczy trywialna, chodziło o to, kto dostanie rękę szlachcianki - Polak czy cudzoziemiec. Okazało się jednak - chyba wbrew oczekiwaniom wszystkich - że spektakl zaczął rezonować i wywołał burzę. "Naród polski a szczególnej szlachta jest potraktowana w sposób niesłychany, zaś jej zwyczaje grubiańsko zganione" - donosił szpieg; wówczas bowiem agenci obcych służb pilnie śledzili to, co działo się w warszawskim teatrze. To była niejako afera założycielska. Autor jeszcze dziesięć lat później - przy okazji wydania sztuki drukiem - tłumaczył się z tego, co napisał: "Po pierwszym tej Komedii wyprawieniu, różne o niej dały się słyszeć zdania. Jedni oświadczyli swe upodobanie, drudzy się na nią rozgniewali z tej najbardziej przyczyn