"Źli Żydzi" Joshuy Harmona w reż. Macieja Kowalewskiego w Teatrze Ateneum w Warszawie. Pisze Piotr Zaremba w Polska Times.
Koniec roku, rankingi najlepszych przedstawień, aktorów były już ułożone, przynajmniej w głowach. A tu niespodzianka kompletna. Komedia "Źli Żydzi" na małej scenie warszawskiego Teatru Ateneum wywraca wszystkie hierarchie. A przecież kiedy usłyszałem ten tytuł, pomyślałem: "No nie, znowu żydowska tematyka". Tyle że Joshua Harmon z Nowego Jorku, rocznik 1983, napisał tę sztukę nie dla nas, nie po to aby wychowywać świat "gojów". Napisał ją najpierw dla siebie, a potem na użytek samych Żydów. Marzyłbym, aby jakiś Polak zafundował nam, innym Polakom, taki obrachunek, wolny od agitkowej doraźności, dogłębny, szczery, mądry. Sztuka tak bezpośrednio porusza temat żydowskiej tożsamości, kłopotów z nią w amerykańskim, asymilującym wszystko i wszystkich społeczeństwie, że choć ma formę rodzinnej psychodramy, można by ją uznać za utwór bez mała polityczny. A równocześnie A równocześnie jest fascynującą opowieścią o rodzinie