"Źli Żydzi" Joshuy Harmona w reż. Macieja Kowalewskiego w Teatrze Ateneum w Warszawie. Pisze Rafał Turowski na stronie rafalturow.ski.
Albo coś nie wyszło albo niespecjalnie zrozumiałem, dlaczego powinna mnie bawić półtoragodzinna awantura o wisiorek, pamiątkę rodzinną, z dwojgiem wrzeszczących na siebie aktorów, którzy zresztą niepotrzebnie przerysowali swoje role. Było to przeżycie dojmująco niezabawne, nie mające żadnego odniesienia do naszego kosmosu, z okropnym, egzaltowanym finałem, kompletnie nie pasującym do reszty tego spektaklu, ten skądinąd poruszający kontrapunkt koncertowo w Ateneum nie zagrał. Może - po prostu - tekst ów, napisany przez amerykańskiego Żyda, o amerykańskich Żydach jest WŁAŚNIE amerykańskim żydowskim widzom dedykowany i wyrywać go z korzeniami z Ameryki nie należy? Nie wiadomo, czytam, że grane po całym świecie i że się podoba. Trudno mi w to uwierzyć. Jedyny jasny punkt w tym spektaklu to Piotr Sędkowski (Jonah), starający się zachować jakąś normalność wśród swojej nie do końca zrównoważonej rodziny.