Tak to już u nas jest, że zawsze doszukujemy się czarnych stron w najbardziej nawet radosnych wydarzeniach. Obok doświadczanej co i rusz bezinteresownej zawiści, owo czarnowidztwo stanowi naszą główną cechę narodową.
Gdy oddawano po jedenastu latach odbudowy, scenę dramatyczną Teatru Wielkiego, odezwał się zgodny chór krytyków -"Po co te marmury, złocenia, kryształy i plusze?" Jestem głęboko przekonany, że gdyby zamiast marmurów położono lastrico, zamiast miedzianych listew - metalowe ranty, kryształowe żyrandole zastąpiono by zwykłymi lampami, a w miejsce obitych pluszem i nareszcie wygodnych foteli zainstalowano plastikowe krzesełka, usłyszelibyśmy, że jest zbyt siermiężnie, niewygodnie i nieładnie. Tak też było i z repertuarem. Na inaugurację wybrano według etatowych krytyków same nieodpowiednie spektakle. Prawda, że nie byłem zachwycony VIII Symfonią Mahlera, a szczególnie jej wersją rappresentazione. Uważam jednak, że o tym jaki będzie repertuar teatru, decydować powinni twórcy - reżyserzy i dyrektorzy artystyczni. Na pewno zaś nie krytycy czy dziennikarze. Oczywiście o ostatecznym sukcesie lub klęsce spektaklu i tak zadecyduje publiczność. Spuś